Czy bieg przełajowy Jorge Cross to wymagająca trasa dla początkujących biegaczy? Wielu uważa, że tak. Czy warto w nim wystartować? Zdecydowanie tak! Dlaczego? Ponieważ, jest to jeden z najlepiej zorganizowanych biegów w okolicy Zielonej Góry.
Jakiś czas temu opisywaliśmy trasę biegu. Wtedy zarówno dla nas, jak i dla wielu innych osób były to początki treningu biegowego. Walka z własnymi słabościami i stawianie pierwszych kroków na asfalcie było trudne. Pokonanie drugiej części pętli przełajowej trasy Jorge Cross nazwanej przez nas „dłużącym się podbiegiem” wydawało się czymś ogromnie wymagającym. Dzisiaj z perspektywy tysięcy przebiegniętych kilometrów i opinii kilku ultrasów możemy przychylić się do opinii, że nie jest on długi. Dyskusja w obronie jego stromości, również mogłaby nie przynieść oczekiwanych rezultatów :) Wszystko zależy od tego jakim biegaczem jesteś i z czym już udało Ci się zmierzyć.
Profil trasy nie jest jednak najważniejszy. Kolejne lata pokazują, że chętnych na pokonanie trasy jest wielu. Biegaczy nie odstrasza ani upalna pogoda, która pojawia się w dniu startu za często :) Nie odstraszają ich również typowo leśne i zmieniające się warunki panujące na trasie. Z roku na rok widać podobną ilość znajomych i uśmiechniętych twarzy.
Każdy z biegaczy ma kilka podstawowych potrzeb.
- Przebieralnie – fajnie jeśli nie musimy tego robić w aucie lub pod gołym niebem. W przypadku tego biegu nic takiego Wam nie grozi. Organizator przewidział dla biegaczy wyznaczone pomieszczenia.
- Toalety – jest ich kilka i znajdują się w hali położonej zaledwie kilka metrów od linii startu więc w spokoju będziecie mogli oddać się waszym potrzebom. W tym roku pojawiło się również kilka dodatkowych TOITOI, aby zlikwidować kolejki.
- Pomiary – bieg korzysta z czipów umieszczonych w numerkach, czyli zdecydowanie wygodniejszej formie mierzenia czasu.
- Bieg – gdy biegniemy, jest gorąco i chce nam się pić. Gęsto rozstawione punkty z wodą to coś na widok czego nie raz można się rozpłakać ;) Na trasie biegu znajdziesz ich aż trzy na jednym okrążeniu. W sumie jest ich pięć, gdy pokonujesz trasę na pełnym dystansie 13 km.
- Meta – na mecie również nie ma rozczarowania. Stoły gęsto zastawione owocami i napojami. Kilka metrów dalej pod namiotami licznie rozstawione drewniane ławy. To miejsce, gdzie w spokoju zjesz swoją darmową zupkę, którą wyda Ci uśmiechnięta i zawsze miła obsługa biegu. Jedzenia często jest jej więcej, więc starcza jej nie tylko dla biegaczy ale również dla ich najbliższych (kibiców). W końcu liczne tace z pieczywem i słodkościami. Woda, kawa oraz herbata więc każdy znajdzie coś dla siebie.
- Medale – zawsze są fajne i nie słyszałem żeby ich kiedyś zabrakło.
- Prysznice – kto lubi wracać w przepoconym stroju startowym lub przebierać się bez mycia w inne ubrania ręka do góry. Nie ma nikogo? Tak też myślałem :P W przypadku tego biegu bród i przepocone ubrania nie są zagrożeniem. Do dyspozycji jest ciepła woda i prysznice.
- Masaże – tego nigdy za wiele. Po ostrym biegu, wprawne ręce masażysty potrafią zdziałać cuda. W hali na biegaczy czekało 4-5 profesjonalnych łóżek, na których mogliśmy się przytulnie rozłożyć.
- Ratownictwo medyczne – większość z nas zna lub widziała kogoś kto przesadził, kogo odcięło lub po prostu zasłabł na trasie. Koszt asysty ratowników to około 2 tyś zł i nie każdy bieg ma takie wsparcie. Organizatorzy Jorge Cross wiedzą jednak, że zdrowie i życie biegaczy jest najważniejsze, a to zasługuje na pochwałę.
- Nagrody – z roku na rok jest lepiej. Zawsze jestem pod wrażeniem co zorganizować można przy pomocy jednego sponsora.
- Zdjęcia – zainteresowanie fotografów edycją 2018 było zdecydowanie większe. Pojawiła się kilka fajnych galerii (tutaj, tutaj, tutaj i tutaj) i zdjęć, przy których przypomnicie sobie swoje zmagania na trasie.
Czy tak właśnie wygląda najlepiej zorganizowany bieg? Myślę, że tak! Czasami chciałbym, aby wszystkie biegi wyglądały podobnie. Może kiedyś doczekamy się jakiegoś standardu w tym temacie.
A co Wy myślicie o tegorocznym biegu Jorge Cross?